Jak to mierzyć dwell time?
Dwell time nie jest czasem na stronie ani czasem trwania sesji. Te metryki liczy analityka serwisu (np. GA4) i obejmują wszystkie wejścia, nie tylko z wyszukiwarki, a do tego nie wiedzą, czy użytkownik wrócił do SERP-ów.
Do oceny zbliżonego zjawiska wykorzystuje się średni czas zaangażowania, udział sesji zaangażowanych i ścieżki przejść dla ruchu organicznego. Patrzymy, czy osoby z wyników wyszukiwania przewidywalnie konsumują treść i wykonują kolejny krok. Zjawisko bardzo krótkiego pobytu z natychmiastowym powrotem do wyników określa się potocznie jako “pogo-sticking"; to sygnał, że strona nie trafiła w potrzebę albo w pierwszym widoku nie pokazała tego, po co ktoś przyszedł.
Czy dwell time wpływa na pozycje w wyszukiwarce?
Wyszukiwarki publicznie nie podają go jako czynnika rankingowego. Rozsądne jest natomiast założenie, że dopasowanie do intencji, które pośrednio widać w zachowaniu użytkowników, pomaga w doborze wyników.
Zatem nie da się optymalizować pod dwell time w oderwaniu od treści. Trzeba zadbać o to, żeby po kliknięciu użytkownik natychmiast zobaczył odpowiedź na pytanie, które wpisał, a dalsza ścieżka była przewidywalna.
Jak używać dwell time w pracy?
Dwell time traktuj jako test dopasowania. Jeśli ruch z konkretnego zapytania spędza na stronie mało czasu i często wraca do wyników, przejrzyj pierwsze ekrany:
- tytuł i opis w wynikach muszą zgadzać się z nagłówkiem i początkiem treści;
- najważniejsza odpowiedź powinna być widoczna od razu;
- strona musi się szybko wczytać i mieć czytelny układ — opóźnienia techniczne zaniżają odbiór.
Warto też zapewnić logiczny ciąg dalszy: po rozwiązaniu głównego problemu zaproponuj naturalny następny krok (narzędzie, porównanie, kontakt), żeby nie zmuszać do powrotu do SERP-ów po kolejne wyniki. I na odwrót: jeżeli widzisz długi czas zaangażowania przy braku działań, przyczyna może leżeć w kolejnym etapie (np. niejasny formularz albo brak informacji o dostawie), a nie w samej treści.